czwartek, 15 grudnia 2011

Miłość platoniczna. Barcelona

Miłość platoniczna. Barcelona

Autorem artykułu jest Piotr Łeszyk



Zakochałam się. Wpadłam po uszy.
Zakochałam się. Wpadłam po uszy. Na myśl o jego każdym centymetrze, chcę być tam z powrotem! Samo przebywanie w nim wiąże się z ekscytacją i tajemnicą. Tego nie da się opisać, to po prostu trzeba przeżyć. Zaledwie albo aż 10 dni w nim dało mi do zrozumienia, że chcę wrócić do niego, do tego miasta... do Barcelony.

Jeśli Paryż nazywa się miastem zakochanych, to niewątpliwie Barcelonę trzeba ochrzcić miastem sztuki i inspiracji. Na powierzchni ponad 100 km2, na każdym kroku, można obcować z muzyką, malarstwem czy śpiewem. To miasto nie śpi i przez całą dobę oferuje dobrą zabawę i dużą dawkę wrażeń.

Chociaż piaszczyste plaże Barcelonety mamią, należy korzystać ze słoneczka podczas pieszych wędrówek. Dla mniej ambitnych polecam metro. Szybciej i wygodniej, a czasu szkoda, bo dosyć sporo jest do zwiedzania. Dla tych, których nudzą tradycyjne kościoły i niekończące się muzea to miasto na pewno będzie atrakcją.

Chociażby la Sagrada Familia- kościół przypominający budowlę z wosku, topiącą się pod wpływem ciepła. Na każdym centymetrze kwadratowym murów tej budowli występują sceny biblijne, symbole oraz ornamenty zwierzęce i roślinne. Niemałym przeżyciem jest wjazd na wieże kościelne, podziwianie widoków z góry, a następnie kręta droga w dół. Mimo że koniec prac budowlanych przewidywany jest na rok 2026, warto się tam wybrać już teraz. Esencję stylu Gaudiego można podziwiać również w Casa Mila czy w Parku Guell. Niecodzienne formy ozdób, schodów czy fontann są inspirowane naturą oraz niesamowitą wyobraźnią mistrza. Trzeba być geniuszem albo szaleńcem, aby coś takiego stworzyć. Barcelona jest również miastem Picassa i Miró. Zaskakujące prace tych malarzy mogą czasem szokować albo rozbawić. W ich muzeach nie należy na pewno spodziewać się oklepanych pejzaży.

Dla fanów sportu, obowiązkowym punktem jest stadion Camp Nou. Mając szczęście i trochę pieniędzy można nawet trafić na mecz FC Barcelony. Na mniej zapalonych kibiców czekają trybuny, muzeum i zielona murawa klubu.

Warto też wybrać się na la Rambla, która jest główną aleją miasta. Tam na każdym kroku można śmiać się z zawodowych mimów, którzy prześcigają się w oryginalności swoich strojów. W chwili przerwy można odpocząć sobie na ławce czy na zielonej trawce w Parku de la Ciutadella. Nie warto jednak liczyć na ciszę i spokój, gdyż niezliczone ilości zielonych papużek oraz innych barwnych ptaków, nie dają o sobie zapomnieć.

Po dniu pełnym wrażeń trzeba skusić się na ucztę z owoców morza czy inny kataloński przysmak. A na wieczór najlepsza jest sangria czy mojito. Warto być uważnym, gdyż te alkohole wchodzą bardzo łatwo. Jednak za skutki nie odpowiadam.:)

Może to głupie zakochać się w mieście, ale nie ukrywam, że mnie urzekło. Nawet zwykłe uliczki są tam zaczarowane. Nawet zwykły spacer to odkrywanie nowej tajemnicy. Starzy Włosi mówią, że kto zobaczy Neapol może umrzeć, jednak, kto zobaczy Barcelonę, będzie chciał żyć, by do niej wracać.

Autor: Megane
---

Tekst pochodzi ze strony www.akademiec.pl. Sprawdź nas!


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz